Pierwsze wrażenie
Adres bloga jakby umyślnie, by oczywiście zrobić mi na
złość, tworzą dwa nieoddzielone od siebie słowa. Takie rzeczy ciężko
przeczytać, zwłaszcza, kiedy nie są w języku polskim. Tutaj mamy mieszankę
wybuchową – jeden człon z języka angielskiego, a tuż obok jego przetłumaczenie.
Czyżby brak pomysłu na oryginalną nazwę? No, nic.
Szablon nie jest zachwycający. Prosty, czarno-biały, nie ma
właściwie czego oceniać.
Nie wszyscy się na grafice znają, ale to jednak pierwsze
wrażenie i to bez znaczenia. Strona mi się nie podoba. Ratuje ją jedynie fakt,
iż czcionka jest wyraźna i tekst dobrze się czyta.
Podsumowując: 2/10
Treść
Chociaż prolog mnie nie zachwycił, a wręcz odstraszył
wypruciem z akcji i marnymi opisami, to pierwszy rozdział był już zjadliwy
(niestety nie od strony technicznej). Fabuła wydaje się być ciekawa, a
przynajmniej przyznam się, że osobiście zaciekawiło mnie, co łączy obie te
kobiety.
W prologu poznajemy piękną Francuzkę, opuszczającą swój
kraj, by poślubić milionera. Za mało opisów uczuć czy j a k i c h k o l w i e k opisów. Czytało się to strasznie drętwo i
zastanawiało, kiedy będzie koniec.
Pierwszy rozdział, jak wspominałem, lepszy, ale jedynie pod
względem akcji. Technicznie nadal leży, twoja gramatyka chyba pojechała sobie
na wakacje. Ciężko to w ogóle opisać, daruję sobie próby – chociaż walka z tymi
„demonami” nie jest zbyt wymyślna, to mnie zaciekawiło (poza tym, że szykuje się
nowa wersja Scooby Doo, gdzie główny bohater umrzeć n i e
m o ż e), a koniec drugiego rozdziału był uroczy. Gdybyś jednak
spróbowała wpleść w tekst opisy, ciekawe porównania, może metafory, ten
fragment byłby jeszcze bardziej magiczny. Na razie trzeba liczyć na wyobraźnie
czytelnika.
Drażni mnie, że akcja umiejscowiona jest w przeszłości.
Takie rzeczy zobowiązują. W tamtych czasach panowały inne zasady, reguły i
normy (epoka romantyzmu). Nie jestem w stu procentach pewien czy jeszcze wtedy,
ale ogólnie mężczyzna i kobieta nie mogli przesiadywać sami w jednym
pomieszczeniu. Do takich rzeczy potrzebna była przyzwoitka albo musieli
zostawiać otwarte drzwi (dlatego ta przeurocza scena, o której mówiłem
wcześniej nie powinna mieć miejsca). Nie używałbym przekleństw typu „Cholera”,
wątpię, by w tamtym czasie słowo to służyło za wyzwisko etc (zwłaszcza, że było
to na krótko po epidemii). W tekście pojawiło się właśnie parę takich
niedociągnięć, dlatego na twoim miejscu bardziej zainteresowałbym się epoką, w
której piszesz.
Podsumowując: 6/20
Bohaterowie
Elizabeth York Maisonneuve i Oliver Porter to jedyne, przedstawione
nam postacie. Jak na razie nie wiele o nich wiadomo, dlatego nie będę się tutaj
rozpisywać.
Chociaż za Oliverem szczerze nie przepadam, to jednak pani
York zastanawia mnie bardziej. Jej nagłe zmiany charakteru są straszne i chodzi
mi tutaj bardziej o walkę z tym „demonem”. Najpierw uciekała przed nim niczym
dziecko, a później odnosiła się do niego z niemal wyższością. Rozumiem, że wcześniej
była bezbronna, jednak strach to strach albo jest, albo go nie ma.
W każdym razie żaden z bohaterów nie cieszy się moją
sympatią i nie wydają się specjalnie dopracowani (pod względem charakteru;
słodka dziewczynka i dupek, okazujący się kochającym mężczyzną – to nie jest
zaskakujące).
Podsumowując: 2/10
Błędy
Prolog
„Opowiadał jak uratował pewnego biedaka na prowincji we
Włoszech oraz o jego płomiennym romansie z piękną damą na dworze w Austrii.”
Zabrakło przecinka przed „jak”. Poza tym, skoro zwiedził
prawie całą Europę, mimo wszystko opowiadał tylko to? Może warto byłoby wcisnąć
jakieś „między innymi”?
„Mama, pani Maisonneuve kręciła jedynie głową uśmiechając
się pod nosem.”
Przecinek przed „kręciła”.
„Wiedziała dobrze, że to co, opowiada jej mąż ukochanej
córeczce jest tylko jego zmyślonymi historyjkami, którymi próbował uspokoić
rozwrzeszczaną i marudną Elizabeth.”
Przecinek powinien pojawić się już przed „co” i dodatkowo po
„córeczce”.
+ Zmieniłaś czas z przeszłego na teraźniejszy.
„Teraz, gdy Prince Royal lawirował między innymi parowcami,
szukając miejsca w porcie, pomyślała, że od śmierci taty minęło tak wiele czasu
i że wszystkie jego opowieści, jego
śmiech i optymizm zostały wymazane z jej pamięci czasem..”
Zbędnie dodałaś tę jedną kropkę na końcu. Oddzieliłbym to od
wcześniejszych wspomnień akapitem. Do tego powtórzenia („że” i
„czasu”/”czasem”). Ogólnie to „czasem” bym wykreślił, przez to zdanie brzmi
bezsensu. Jej wspomnienia zostały wymazane czasem? Mogły co najwyżej zniknąć Z
CZASEM.
+ Skoro o tym myślała, to raczej tak do końca nie
zapomniała.
„Elizabeth rozczarował pierwszy obraz Anglii, który okazał
się być szary i ponury, a na dodatek
ciągle wydawało się, że zaraz zacznie padać.”
P i e r w s z y
obraz? Chyba pierwsze wrażenie. Poza tym z tego zdania wychodzi, że
Anglia jest rodzaju męskiego, reszta (że szara i ponura) raczej nie jest
sensacją.
„Na nabrzeżu czekał tłum w ciemnych ubraniach.”
Tłum to liczba pojedyncza. Tłumy w ciemnych ubraniach,
ewentualnie tłum ludzi w ciemnych ubraniach.
„Między innymi z panem Yorkiem, który wyraźnie zalecał się
do Elizabeth. Jej matka, chcąc to wykorzystać, zaczęła namawiać córkę, by ta
odwzajemniła zaloty…”
Zalecał, zaloty… jest mnóstwo innych słów, którymi mogłabyś
swój tekst urozmaicić.
„Jej matka, chcąc to wykorzystać, zaczęła namawiać córkę, by
ta odwzajemniła zaloty, ponieważ w ten sposób mogło by dojść do zaślubin, przez
co rodzina Maisonneuve mogłaby się znów wzbogacić.”
Strasznie irytuje mnie pisanie takich oczywistych rzeczy. Po
co pisać, że trawa jest zielona?
„Elizabeth zrobiłaby wszystko, byle nie zostać panią York.”
W takim razie za głupotę uważam napisane wcześniej słowa.
Martwiła się o wyjazd, bo zostawiła matkę zaraz po pogrzebie, chociaż sama
matka do tego ją namawiała, a ona za owego jegomościa wyjść nie chce? Myślę, że
w takim wypadku czułaby co najmniej bezradną złość.
„Z trudem dołączyła wysiadającego tłumu.”
Zjadłaś „do”. Poza tym „Z trudem”? Co było w tym trudnego?
Może „z niechęcią” lepiej opisywałoby jej emocje?
„Na kei leżały stosy bagaży, różne pudła i skrzynie, a nawet
owoce i warzywa.”
Co to jest „kei”? Naprawdę nie wiem, a wujek Google nie
podpowiada.
„Panna Maisonneuve?- usłyszała przyjemny męski głos z
wyraźnym brytyjskim akcentem.”
Napiszę tylko raz, bo nie chce mi się kopiować dziesiątki
tego przykładów. Przed i po myślniku stawiamy spację.
„Przed nią stał najprzystojniejszy mężczyzna jakiego
kiedykolwiek widziała. Kręcone czarne włosy i oczy niebieskie jak ocean oraz
wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Patrzył na nią wyczekująco.”
Okropnie suchy opis, a od tego „Patrzył” zacząłbym nowy
akapit.
„Na boku widniał napis York, co dowodziło, że wehikuł należy
do jej narzeczonego, na co Elizabeth odetchnęła z ulgą.”
Tak, ale jej narzeczony ma chyba jakieś imię, tytuł, może
jakieś przezwisko, którym posługuje się jej rodzina bądź ona sama? O tym, że
jest jej narzeczonym już wiemy i chociaż prolog jest bardzo króciutki już
zdążyliśmy takie określenie przeczytać. A skoro już tu jesteśmy… dlaczego
odetchnęła z ulgą? Z tego, co mi wiadome, nie cieszy się z zaistniałej sytuacji.
„Wsiadając do powozu zauważyła, że wnętrze było bogato
dekorowane a ławki wyścielane miękkim czerwonym aksamitem, natomiast w oknach
zawieszono złote zasłony.”
Zjadłaś przecinek przed „zauważyła” i „a”. Do tego kolejny
suchy opis.
„To miasto zmienia ludzi-powiedział tajemniczym tonem
patrząc na dziewczynę.”
I tutaj również brak przecinka, tym razem przed „patrząc”.
Rozdział pierwszy
„Jest ze mną źle.
I…”
Co to za dziki odstęp? Poza tym początek tego użyłbym jako
prologu, jest o wiele ciekawsze!
„Cholera.”
Ni to zdanie, ni równoważnik zdania…
„Przechyla głowę w bok a jej usta wykrzywiają się w
przerażający uśmiech.”
Zabrakło przecinka przed „a”.
„Jej blade dłonie bawią się skrawkami zakrwawionej koszuli
nocnej, kiedy tępo wpatruje się we mnie.”
Raczej „… kiedy tępo się we mnie wpatruje”.
„Opieram się o drzwi by nie upaść.”
Przecinek przed „by”.
„Mój mózg ledwie ją rejestruje, kiedy się zbliża.”
A gdyby się nie zbliżała, to by ją rejestrował?
Niepotrzebnie połączyłaś te dwa, niemające ze sobą większego związku zdania.
„Ona nie zadaje sobie już nawet trudu żeby mnie złapać.”
Przecinek przed „żeby”.
„Wszystkie święcone rzeczy zostawiłam w jej podziemnych
korytarzach, więc dobrze wie, że nie mam czym się bronić. Dziwi mnie jednak to,
że zechciała wyjść ze swojej kryjówki, by mnie gonić.
Pochylam się i
wyszarpuję z buta schowany nóż.”
Podobno nie ma czym się bronić, myślę, że nóż to jednak
wystarczająca broń do obrony. Też dziw, że jej oprawczyni tak po prostu
pozwoliła się schylić i wyciągnąć nóż. Nawet nie próbowała jej powstrzymać?
Równie dobrze główna bohaterka mogła w bucie schować pistolet…
„Celuję drżącą ręką w jej klatkę piersiową i oddycham
ciężko.
Ona zatrzymuje się kilka metrów ode mnie i uśmiech znika z jej upiornej twarzy.”
Przez to „Ona” wydaje się, jakbyś mówiła o ręce albo klatce
piersiowej, a nie tej „upiornej” dziewczynie. Poza tym „a” zamiast tego „i”,
tak brzmi o wiele lepiej.
„-Elizabeth-szepcze przyglądając się mi.”
Przecinek przed „przyglądając”. I oczywiście te spacje przed
i po myślnikach, o czym nie chce mi się przypominać.
Irytują mnie te ciągłe akapity, one mają dla ciebie jakieś
znaczenie, czy walisz jak leci?
„…szepcze, kiedy obserwuje jak ja powoli wstaję i zataczając
się lekko próbuję dojść do okien.”
Po tym „wstaję” czytelnik już wie, że chodzi o nią, więc
bezsensowne jest podkreślanie tego, pisząc to „ja”. Takie jest przynajmniej
moje odczucie.
„.. śmieje się, gdy wyciąga ostrze z gardła i rzuca nim na
dywan przede mną…”
Zabrakło ci tu kropki (na końcu zdania). Tak w ogóle to
dlaczego nie rzuciła w tę główna bohaterkę? Co to za śmieszne podchody?
„-No to jednak się nie pobawimy-szepczę i unoszę przed nią
krzyż.”
Zgubiłaś przecinek przed „No”.
„Na prawdę”.
Naprawdę piszemy łącznie.
„Niby jestem jego żoną a nawet nie dzielę z nim łoża.”
Zabrakło ci tutaj przecinka przed „a”.
„-Za co?-łkam”
W tekście na pewno jest więcej tego przykładów. W każdym
razie chyba nie potrafisz pisać dialogów. To powinno wyglądać tak:
- Za co? – Łkam.”
Co ogólnie moim zdaniem nie brzmi najlepiej. Bardziej lubuję się w kwiecistych opisach.
- Za co? – Łkam.”
Co ogólnie moim zdaniem nie brzmi najlepiej. Bardziej lubuję się w kwiecistych opisach.
Rozdział drugi
„Unoszę się coraz wyżej i wyżej, czując się jakbym budziła się ze snu.”
Nie wstawiaj tego „się” gdzie się da, proszę. To mnie razi.
„Miotam się coraz bardziej i zaczynam panikować. Dyszę coraz
bardziej i obracam głowę we wszystkie strony.”
Powtórzenie („bardziej”).
„Mrugam zdziwiona…”
Ciągle gubisz te kropki i przecinki, ech…
„O mój Boże... jestem naga.”
A akapitów masa. W każdym razie czegoś nie rozumiem.
Dryfowała i nikt wcześniej nie zauważył, że jest naga? O co tutaj chodzi?
„Budzę się siadając prosto.”
Stawiaj te przecinki, bo to męczące ciągle kogoś upominać… a
i skoro niech będzie, skoro to tylko sen.
„Podskakuję ze strachu, kiedy wiatr otwiera z hukiem okno.
Wstaję i zamykam je.”
Historia życia. Czytając coś takiego człowiek naprawdę ma
ochotę sięgnąć po więcej, ehe.
„Nie zrasta się, tylko coraz bardziej brudzi. Chyba wdała
się trucizna.”
Lekarzem nie jestem, ale nie zrasta się, tylko brudzi? Poza
tym trucizna? Nie chodziło czasem o infekcje?
„Podchodzę znów do łóżka z nadzieją, że uda mi się zasnąć.
Już mam się położyć, kiedy okno znowu się otwiera.
Coś jest nie tak.”
Twoje akapity są nie tak.
„Wyjmuję spod poduszki długi nóż i wstrzymuję
oddech.Podchodzę do okna gotowa na atak, ale dobrze wiem, że moje szanse są
marne.”
Nie dość, że gubisz kropki i przecinki, to jeszcze te
spacje.
+ Nie znasz żadnych innych słów poza „Podchodzę”?
++ „Na atak” czy „do ataku”?
„Szybciej niż słysząc wyczuwam, że ktoś jest za mną.”
Przecinek przed „wyczuwam”.
„Przeładowuję i celuję
-Spokojnie.-mówi.
Znam ten głos.
-Wild?-pytam i przestaję w niego celować.”
Poza powtórzeniem („celuję/celować”), zabrakło ci kropki po
„celuję”.
„-A kto by inny?-prycha i po chwili pokój zalewa światło.
Patrzy na mnie wyraźnie poirytowany.”
No, nie mógł zaświecić go od razu? Tylko wchodzi sobie do
sypialni jakiejś kobiety, a później strzela fochy, bo ta niczego nieświadoma
próbuje się bronić?
„To rzeczywiście ważne skoro straszysz mnie w środku nocy”
Przecinek przed „skoro”.
„-Nie ma mowy!-warczę i piorunuję go wzrokiem.”
To ciągłe „warczę” i „szepczę”, i coś tam jeszcze robi się
irytujące, naprawdę. Nie musisz tego opisywać, możesz napisać, co w trakcie
mówienia robi, co robi po przemówieniu, możesz opisać barwę jego głosu, ton,
jakim się posłużył. W najgorszym wypadku nie napisać nic.
Odpuściłem sobie dalszą korektę, bo błędy jedynie się
powtarzają. Musisz popracować nad interpunkcją i tworzeniem dialogów. Poza tym
masz ubogie słownictwo, a opisów w twoim opowiadaniu praktycznie nie ma.
Podsumowując: 3/20
Strony/Gadżety
Poza tym, że nie znoszę zakładek typu „Bohaterowie”, gdzie wklejone
są zdjęcia bohaterów (ich wygląd
powinniśmy znać, dzięki opisom w tekście), brakuje mi jeszcze czegoś o blogu.
Czasami ludzie przeglądają sobie blogi na chybił trafił i to ze względu na nich krótki opis opowiadania byłby wskazany.
Podsumowując: 8/10
Łącznie: 21
Ocena: Dopuszczający
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz