PIERWSZE WRAŻENIE
Uderzył mnie
róż i ruda panienka o przenikliwym wzroku, które autorka nagłówka mocno
podkreśliła. Naprawdę mocno. Nie wiem czy koniecznie, ale przyznam, że są na
tyle ładne, iż ostatecznie można je przetrawić. Na tym mógłbym zakończyć, jednak
skoro poruszyłem ten temat, to warto byłoby podkreślić; mimo wszystko wyrastająca
komuś z czoła dodatkowa para oczu nie jest zbyt atrakcyjna, a to jedynie mały wyjątek.
Co zatem naprawdę mi przeszkadza? Ach, to niebo w lewym dolnym rogu. Błękit a i
owszem śliczny, niestety nie widzę powodu, dla którego miałby się wyróżniać.
Poza tym
wydaje się być całkiem przytulnie.
Czcionka
wzroku nie leczy, ale również nie wydaje się jakoś znacznie pogarszać.
Najważniejsze, by tekst dobrze się czytał i na szczęście u ciebie tak jest.
Zmieniając temat; to aż smutne, ale nie mam się do czego przyczepić.
Tytuł bloga:
Unrealizable (z angl. „niemożliwy do zrealizowania”) – Mam nadzieję, że nie
chodzi tutaj o twój pomysł, w sensie przelania go na papier. Ogólnie nie jest
to zbyt interesujące, może bardziej na tytuł opowiadania, nie jednak na bloga. Dużo
bardziej podoba mi się, kiedy to miejsce zamiast jednego słowa wypełnia jakiś
ciekawy cytat najlepiej spolszczony, bo mój angielski kuleje.
Adres:
opowiadaniebyjasminelovelace – no, zaskakująco kreatywne to nie jest. (Nawet
sobie nie wyobrażacie, jak bardzo powstrzymuję się od wstawienia tutaj samego „XD”
i przejścia dalej.)
Podsumowując
6/10
TREŚĆ
Prolog
Prolog
ogółem niewiele zdradził, na samym jego początku przeczytałem opis paru walk,
które - szczerze - powiedziawszy nie za bardzo mi się spodobały (chociaż druga
wyszła ci nieco lepiej), po czym w „zaskakujący” sposób dowiedziałem się, że to
wszystko było jedynie wizją przyszłości. Nie przedstawiłaś tego w oryginalnie,
czytając to, wcale nie byłem zaskoczony, jednak miło, że trochę pomyślałaś i
chociaż spróbowałaś czytelnika zainteresować.
Główna bohaterka posiada nadprzyrodzone moce i
najprawdopodobniej jeszcze ich nie opanowała – to również niezbyt zaskakujący
motyw.
Jedynym
ciekawym wątkiem są tutaj „oni”, czyli ludzie, którzy byli wstanie zmusić tę
kobietę oraz Minotaura (chociaż on wyglądał na zadowolonego z takiego obrodu
wydarzeń) do posłuszeństwa.
Rozdział
pierwszy, część pierwsza
Początek
pierwszego rozdziału również nie zdradza nam wiele. Poznajemy tajemniczą,
starszą panią, której niestety nie polubiłem oraz Aroganckiego Dupka. Poza tym,
że dowiedzieliśmy o śmierci matki, p r o s z ę
o u w a g ę, nowej głównej
bohaterki.
Okazuje się,
że kochany narrator postanowił przedstawić wydarzenia z perspektywy
poszukiwanej przez naszą uzdolnioną koleżankę dziewczyny.
Ach, jeszcze ta wiadomość od staruszki,
wybacz. Zapomniałem o tym chyba ze względu na to, iż jej nie lubię tak samo,
jak pseudo i wymuszonych mądrości.
„Niedługo” i
„coś” się wydarzy. Taka informacja od (najprawdopodobniej) samotnej kobiety z
kotem nie brzmi zbyt realistycznie. Osobiście taką staruszkę uznałbym za
szaloną. Jej rozterka na temat medalionu, który zwrócił uwagę Charlie, również wydaje
mi się głupia. Myśl ogółem nierozwinięta i niespecjalnie ciekawa. Samo Ying i
Yang symbolizuje dobro i zło oraz równowagę, dlatego nie rozumiem, po co
zmieniać to na jakieś tandetne aniołki.
Ogólnie
wydaje mi się, że wszystko będzie bardziej kręcić się wokół uczuć Charlie do
Pana Wspaniałego niż jakiejkolwiek akcji. Trochę bólu po zmarłej matce się
jeszcze dorzuci dla urozmaicenia, ale powiem ci szczerze, że mam zaszczyt znać
dwie osoby, którym zmarły bliskie osoby. Żadna z nich nie ma takich urazów jak
twoja postać i to trochę irytuje.
Ogółem nie
zaciekawiło mnie to wszystko, a błędy odstraszały i z trudem zabieram się za
drugą część pierwszego rozdziału. Ale to zasługa jedynie twojego opisu – dzięki
niemu wciąż tli się we mnie nadzieja, że opowiadanie przejdzie nagłą
metamorfozę.
Pierwszy
rozdział, część druga
W końcu coś
się dzieje. Czuć zbliżającą się akcję, jednak wciąż ten potworny niedosyt.
Nie za
bardzo rozumiem, co organizacja charytatywna ma do wyłapywania talentów, ale
może czegoś nie zrozumiałem? W końcu jest
d o k ł a d n i e druga w nocy…
Dobrze,
musisz mi wybaczyć, ale trzeciej części już w ogóle nie mam siły zacząć.
Opowiadanie wlecze się jak flaki z olejem. Nie ma nic złego w przeciąganiu
akcji, o ile jest to robione w ciekawy sposób. Mogłabyś wysilić się i wymyślić
jakiś sposób na ciekawe przedstawienie bohaterów (DOPIERO W DRUGIEJ CZĘŚCI
PIERWSZEGO ROZDZIAŁU DOWIADUJEMY SIĘ O KOLORZE WŁOSÓW CHARLIE). Postacie są
opisane, ale sucho i wszystkie informacje otrzymujemy od razu, przez co ciężko
cokolwiek zapamiętać i niczego nie pomieszać.
Podsumowując:
8/20
BOHATEROWIE
Jessamine – chciałbym
się jakoś wypowiedzieć na jej temat, niestety niewiele na razie o niej wiemy.
Dziewczyna potrafiąca przewidzieć przyszłość. Ciekawi mnie, dlaczego zamiast
niej jacyś tajemniczy ludzie szukają naszej Charlie.
Charlene
Morresay – nasza kochana Mary Sue, popularna, chociaż wcale popularna być nie
chce, ładna, z idealnym wzrostem, świetnie się ubierająca… a, no i jeszcze
wszyscy (z nieznanego mi powodu) jej poszukują. Nie jest postacią zbyt ciekawą
czy zaskakującą.
Samantha
Medan – ach, skoro już o niej mowa i przypomniałem sobie jej nazwisko, to
pozwól mi na małą uwagę – mogłabyś od czasu do czasu napisać o niej „Medan”, a
nie ciągle to „Sam”, „Sam”, „Sam”. W każdym razie najlepsza przyjaciółki
Morresay. Jedno mnie zastanawia, a wręcz irytuje. Czy nie powinna nosić
Hidżabu? Moim skromnym zdaniem postać niedopracowana.
Pani Muriel
– nasza staruszka z kotem prawdopodobnie miała być mędrcem w przebraniu. Pomysł
na nią, jak już mówiłem, wcale mi się nie podoba. Opowieść o medalionie była po
prostu odrzucająca, a jej nagłe zmiany charakteru nie przywodzą na myśl kogoś
tajemniczego a chorego psychicznie. To aż straszne, jak bardzo jej nie lubię.
Arogancki
Dupek – czyżby jakiś Gary Stu? Nie wiem, skąd ta niechęć skierowana w jego
stronę. W tym się z Samanthą zgodzę, główna bohaterka zachowuje się co najmniej
dziwnie.
Podsumowując
2/10
BŁĘDY
Prolog
„Mart, niski
mężczyzna, o ciemno brązowych włosach, noszący ślady niezbyt miłego traktowania
przez życie, wyglądał na kogoś po czterdziestce.”
O cholera,
jestem idiotą. Musiałem to przeczytać drugi raz, żeby zrozumieć, że Mart wydaje
się być po czterdziestce, a nie wygląda (szuka wzrokiem) innego mężczyzny.
Bez
przecinka po „mężczyzna”.
„Uzbrojony
został w ciężkie kukiri o nieprzeciętnej długości 39cm.”
Liczby
zapisujemy słownie.
„Gdyby
nabrał odpowiednią siłę uderzenia doskonale wpasowałby się w ciało, mimo że
przede wszystkim był używany do bardziej codziennych zajęć przez Nepalczyków -
budowania, karczowania, rąbania drewna, kopania, ale także ciecia mięsa i
warzyw czy oprawiania zwierzyny.”
Zabrakło ci
przecinka przed „doskonale”. I przykro mi, ale takim nożem nie da się rąbać
drewna.
„Mocniej ścisnęła
metalowy uchwyt szerokiego ostrza o kształcie półksiężyca Intisar była jedną…”
Zgubiłaś
kropkę.
„Spostrzegałam,
że na jej długim (przecinek) prawym ramieniu okręcony został srebrny łańcuch z
niewielkim hakiem na końcu, który luźno zwisał przy jej dłoni. Łatwo mogłaby
zacisnąć na nim dłoń.”
Jeśli zwisał
luźno, jest możliwość, że przy gwałtowniejszym bądź energiczniejszym poruszeniu
się, hak jej samej zrobi krzywdę. A zważywszy na to, że, jak dowiadujemy się
później, owy hak zawiera w sobie truciznę, myślę, iż z taką bronią długo by nie
pożyła.
„Intisar
była jedną z tych walecznych kobiet, która mogłaby po trupach dojść do celu.”
Zważywszy na
fakt, iż piszesz w pierwszej osobie, wątpię, byś cechę charakteru mogła określić
jednym spojrzeniem, nie uważasz? Taki właśnie minus tej perspektywy, przez nią
nie można wyciągać podobnych wniosków. Powinnaś użyć (zamiast „była”) „wydawała
się być”.
„Oparłam się
o kraty pod tablicą, które oddzielały przyszłych walczących od areny. Ktoś
mógłby pomyśleć, że robią to…”
Wychodzi na
to, że kraty oddzielają od walczących, a ktoś mógłby pomyśleć, że robią to, bo
jesteście tacy sami jak tłum. Cholera, to nie ma najmniejszego sensu. Żadne
„robią”, jeśli już to „robimy”. W końcu piszesz to w pierwszej osobie, tak? Po drugie
powinnaś uwzględnić w tekście, kim są „my”.
„Ktoś mógłby
pomyśleć, że robią to, ponieważ myślą, że jesteśmy tacy jak tłum, którzy
uwielbiają widowiska rodem igrzysk olimpijskich.”
Tłum to
liczba pojedyncza, dlatego nie „którzy” a „który”.
„Tak jak ja
przyglądała się jak Mart szykuje się do następnych uników, nawet nie próbując
sięgnąć po broń.”
Powtórzenie
(„jak”). A po „przyglądała się” (w
takiej konstrukcji) powinien pojawić się przecinek. Osobiście napisałbym to w
taki sposób: Tak jak ja przyglądała się Martowi, który szykował się do
następnych uników, nawet nie próbując sięgnąć po broń.
„Mężczyzna
miał wprawę w walce i był szybki, ale kiedy skocznia wyrzuciła Intisar w
powietrze (co oznaczało, że ta walka jest nudna i widzowie potrzebują więcej
akcji), która upadła prawie pod jego nosem (przecinek) jej twarz wykrzywiła się
niebezpiecznie w wściekły grymas.”
A co ma
piernik do wiatraka? Poza tym zdanie zostało błędnie skonstruowane.
Więc, po pierwsze:
Mężczyzna miał wprawę w walce i był szybki, ale kiedy skocznia wyrzuciła w powietrze Intisar (co oznaczało, że ta walka jest nudna i widzowie potrzebują więcej akcji), która upadła prawie pod jego nosem, jej twarz wykrzywiła się niebezpiecznie we wściekłym grymasie.
Więc, po pierwsze:
Mężczyzna miał wprawę w walce i był szybki, ale kiedy skocznia wyrzuciła w powietrze Intisar (co oznaczało, że ta walka jest nudna i widzowie potrzebują więcej akcji), która upadła prawie pod jego nosem, jej twarz wykrzywiła się niebezpiecznie we wściekłym grymasie.
Po drugie,
jak mówiłem – co ma piernik do wiatraka? Nie widzę powodu, dla którego zrobiłaś
z tego zdanie przeciwstawne. Mart mógł mieć wprawę w walce i być szybkim, a
Intisar i tak mogła wykrzywić twarz w grymasie wściekłości. Po usunięciu
wtrąceń i dopełnień, wyszło z tego coś takiego: Mężczyzna miał wprawę w walce i
był szybki, ale kiedy skocznia wyrzuciła w powietrze Intisar, jej twarz
wykrzywiła się niebezpiecznie we wściekłym grymasie.
„Właśnie w
tamtej chwili Intisar skoczyła w stronę Mart'a (przecinek) równocześnie
zarzucając na niego łańcuch.”
Po „t” nie
stawia się apostrofu.
„Mężczyzna,
który nie spodziewał się takiego przebiegu wydarzeń, znieruchomiał, a po chwili
hak, który odłączył się od niego (przecinek) wbił się w jego brzuch. Łańcuch
zatoczył koło i precyzyjnie zacisnął się wokół jego szyi. Zauważyłam, że z jego
końca wysunęła się dłuższa końcówka, która rozwarła się i wbiła mniej więcej
tętnicę szyjną.”
O rany, nie
potrafię sobie tego nawet wyobrazić. Do tego łańcuch zrobił to wszystko sam?
+ Zabrakło
„w” przed „tętnicę szyjną” oraz powtórzenie „jego”.
„… dłuższa
końcówka, która rozwarła się i wbiła mniej więcej tętnicę szyjną. Mart w
ostatecznej próbie wyszarpnął ostrze z pochwy i wbił je w udo przeciwniczki,
przecinając tętnicę.”
Powtórzenie
(„tętnice”).
„Byłam od nich
oddalona pięćdziesiąt metrów, ale i tak poczułam metaliczny zapach krwi.”
Niestety to
niemożliwe.
„Mart w
ostatecznej, rozpaczliwej próbie zaczął ciąć go, jednak nieskutecznie.”
Meh, „Mart w
ostatecznej, rozpaczliwej próbie zaczął go ciąć, jednak nieskutecznie”, tak to
powinno wyglądać.
„A poza tym
nikt stad nie mógł się dowiedzieć o mnie prawdy.”
Zgubiłaś
ogonek. „A poza tym nikt stąd nie mógł dowiedzieć się o mnie prawdy”, tak to
powinno wyglądać x2.
„Zastanawiałam
się, czy w tym wężu znajdowała się jakaś trująca substancja. Żeby się tego
dowiedzieć (przecinek) musiałam poczekać trzy minuty. Mart zamknął oczy i
zaprzestał prób ratowania się.”
Opisując to,
zapomniałaś chyba, że przecięto mu tętnice szyjną. Prawdopodobniej wcześniej
umarłby z wykrwawienia.
„Intisar
mogła szybciej zakończyć jego męki jednak tylko stała i patrzyła na niego.”
Zgubiłaś
przecinek przed „jednak”.
„Gdybym nie
obserwowała jej przez cały czas (przecinek) mogłabym nie zauważyć błysku żalu i
przerażenia w jej oczach, kiedy ściągnęła to ustrojstwo z jego szyi (przecinek)
w której krew przestała już płynąć.”
I kolejne
zagubione duszyczki.
+ Nie
powinno być raczej „z której”?
„Dostrzegłam
również (przecinek) jak wąż został wyrwany z jego ciała i prawie
niedostrzegalnie schował małe szpilki, z których skapnęła ostatnia kropelka
zielonej substancji.”
Główna
bohaterkę od tego dzieli co najmniej pięćdziesiąt metrów, czy ona jest jakimś
nadczłowiekiem?
„Twoja
kolej. Księżniczko.”
Przecinek
przed tą „księżniczką”.
„- Twoja kolej.
Księżniczko. - tylko siłą woli oderwałam skostniałe dłonie od kraty i odwróciłam się w stronę tego
pogardliwego głosu.”
„Tylko”
wielką literą.
„Usiłowałam
przybrać obojętną minę, ale nie jestem pewna, na ile mi się to udało.”
Zmieniłaś
czas.
„Jednak
wszystko straciło jakikolwiek sens, kiedy spojrzałam w jego niebieskie, prawie
czarne oczy.”
Niebieskie,
ale prawie czarne, hm? Ja mam szare spodnie. Ale są prawie fioletowe. Nie wiem,
dlatego ludzie mylą je z dżinsem.
„…prawie
czarne oczy. Miał na sobie tylko czarne skórzane spodnie…”
Powtórzenie
(„czarne”).
„I
prawdopodobnie uratowało go tylko to, że ja wierzyłam, że byłam tylko zabawką,
żeby wkurzyć jego szefa.”
Powtórzenie
(„że”).
„Robiłam
wszystko, żeby nie nazwać go po imieniu, ponieważ wtedy mogłam udawać, że to
nie on cały czas mnie przed czymś ratował, a teraz wystawiał na pewną śmierć.”
To zdanie
jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Na tyle wręcz, że nie potrafię
powiedzieć, co jest z nim nie tak. Nie wiem, co chciałaś przekazać.
„Tłum
ryknął.”
Cały czas
ryczy, o ile się nie mylę. Poza tym to dopiero połowa prologu, a usłyszałem to
sformowanie już co najmniej trzeci raz. Mogłabyś się bardziej wykazać.
„Nie licząc
oczywiście mojej 'tajnej broni'.”
Dlaczego
użyłaś apostrofów?
„Zgodnie z
regulaminem, można użyć swoją moc.”
Przecinek w
tym zdaniu jest więcej niż zbędny.
„Chyba, że w
ostatniej chwili go zmienią.”
I tutaj
również.
„Wielki
kształt pozostał na granicy światła, oczekując reakcji publiczności.”
I kolejne
zdanie, którego nie rozumiem. Czy to znaczy, że Arsen stał w cieniu? Zdanie
ładne, ale co z tego, jeśli czytelnik nie ma pojęcia, o co chodzi?
„Były
całkowicie czarne, ale zauważyłam w nich namiastkę czegoś, co od biedy można by
było nazwać inteligencją, albo raczej dzikością wynikającą ze zbliżającej się
śmierci.”
Już wiemy,
gdzie zgubił się przecinek sprzed chwili. Przed „albo” nie stawiamy przecinków.
„Były
całkowicie czarne, ale zauważyłam w nich namiastkę czegoś, co od biedy można by
było nazwać inteligencją, albo raczej dzikością wynikającą ze zbliżającej się
śmierci. Mojej. W trzech grubych palcach trzymał włócznię. Najwyraźniej nikt
nie sądził, aby do zabicia mnie potrzebował czegokolwiek więcej.”
Informację o
broni Minotaura oddzieliłbym akapitem i nie za bardzo podoba mi się to dzikie
wtrącenie („Mojej.”).
„Był czystą
siłą, energią i furią przyobleczonymi w ciało, które tylko czekały, żeby się
wyrwać.”
Wychodzi na
to, że ciało to liczba mnoga i skądś chce się wyrwać.
To zdanie
powinno wyglądać mniej więcej tak:
„Był przyobleczonymi w ciało czystą siłą, energią i furią, które tylko czekały, żeby się wyrwać.”
„Był przyobleczonymi w ciało czystą siłą, energią i furią, które tylko czekały, żeby się wyrwać.”
„15 metrów.
10. 8. 5.”
Chyba
wspominałem już o tym, żebyś nie pisała licz cyframi, prawda?
„Zrobiłam
salto w tył i opadłam na kark minotaura, który akurat w tym czasie dobiegł do
miejsca, w którym przed sekundą stałam.”
Przed
momentem „Minotaura” napisałaś wielką literą.
+
Powtórzenie („który”/”którym”).
„Arsen nie
zwrócił na to uwagi, tylko nadal biegł z czerwienią która zastąpiła białka jego
ludzkich oczu.”
Nie żebym
coś sugerował, ale trochę tego „który/a/e” nadużywasz. A tutaj zapomniałaś o
przecinku (przed „która” oczywiście).
„Piasek nie
zdołał zamortyzować uderzenia i potoczyłam się dalej (przecinek) wzbijając
dookoła tumany piasku, przez co tłum nie mógł zauważyć (przecinek) w jakim
stanie się znajduję.”
Powtórzenie
(„piasek”/”piasku”).
Nie można
się znajdować w jakimś stanie. Możesz w nim być.
„Jednak nie
mogłam tego zobaczyć i ocenić wizualnie szkód, ponieważ leżałam na brzuchu i
nie mogłam znaleźć w sobie siły, aby się odwrócić na plecy.”
Kolejna
dawka powtórzeń („nie mogłam”).
„Sięgnęłam w
głąb siebie, aż odnalazłam ten jeden punkt, który dawał mi siłę do wszystkiego.
I uwolniłam tę moc, która we mnie drzemała.”
Powtórzenie…
Chciałbym się uczepić o te obrażenia, że powinna wić się z bólu, płakać,
krzyczeć, ale rozumiem, że nie jest w stu procentach człowiekiem, wiec niech
będzie.
„Słuchając
głosu rozsądku wstałam i ruszyłam w stronę minotarura. Jednak nagle coś leżącego
w piasku mignęło mi przez sekundę. Pochyliłam się po to i zorientowałam się, że
to mój naszyjnik. Zacisnęłam na nim palce i wstałam.”
Z tego, co
napisałaś, w trakcie wykonywania tej czynności już stałaś.
+ Zabrakło
przecinka przed „wstałam”.
+ Coś
mignęło ci w piasku przez sekundę? To nie brzmi dobrze.
„Tłum
ryknął, gdy zobaczył, ze nadal żyję oraz, że jestem cudownie ozdrowiona.”
Zbędny
przecinek przed „że”.
„Walka nie
przeszkadzała mi.”
Ech, „Wala
mi nie przeszkadzała”, tak to powinno brzmieć.
„Walka nie
przeszkadzała mi. Właściwie.. spodobała mi się.”
Małe misie
nie lubią, kiedy pojawiają się powtórzenia („mi”).
„Minuty
mijały, siekane na drobiny nieustającym gradem lśniących ostrz.”
Następny
zagubiony przecinek, którego tutaj być nie powinno, rzecz jasna.
„Moim
zadaniem było wdrążenie miecza w oko. Tylko tak mogłam to zakończyć.”
Dlaczego
tylko tak?
„Błysnął
metal i srebrne kolce wyrosły z pleców golema, wbiły się w moje trzewia
(przecinek) przyszpilając mnie.”
Golem to
Minotaur.
„Jej brat
był słodki, że tak się o nią troszczył, ale przeżywała podobne sny już od
jakiegoś czasu.”
To zdanie
przeciąłbym na pół i od wzmianki o snach rozpoczął nowy akapit.
„Tworzyli
drużynę - ona mówiła mu o swoich snach, a on próbował je zmienić.”
Trochę słaba
ta drużyna.
„Dopiero tym
razem Sophie ogłosiła kto walczy.”
Przecinek
przez „kto”.
„„Zrozumiałam,
że ona należy do tej samej grupy co ja - przymuszonych do udziału w igrzyskach.
I po raz pierwszy kogoś zabiła.”
I jeszcze to
z trochę wcześniej. Skąd ta kobieta mogła wiedzieć o tamtej skoczni?
Rozdział pierwszy, część pierwsza
„Sam zawsze
najlepiej radziła sobie z nauką, a nikt z naszej okolicy nie dorastał jej w tym
do pięt.”
Skoro uczyła
się najlepiej, to oczywiste, że nikt nie dorastał jej do pięt. Masło maślane
maślani się.
„Tym razem
miała na sobie złoto-brązowe, krótkie body, ciemno brązowe buty na obcasie, a
jej szczupłe ramiona opinała czarna, krótka, dżinsowa kurtka. Do tego dodała
ciemną torbę na książki.”
A hidżab czy
coś? Poza tym widziałaś kiedyś body? One wyglądają jak majtki połączone z
bluzką. Wątpię, by ktoś przechadzał się z dupą na wierzchu.
Ty mała
cholero, siedziałem sobie akurat w kuchni z laptopem na stole, kiedy przychodzi
mój ojciec i z głupia pyta, co robię, po czym zaczyna mi czytać nazwy stron,
które miałem włączone: „Charlie XCX”, „Subiektywne „coś tam”” i nagle „Islam”,
„Dżihad”… i „DZIECKO, CO TY ROBISZ”.
Oczywiście było
napisane „Hidżab” (zapomniałem, jak to się nazywa), a on się już zagalopował, w
każdym razie prawie popłakałem się ze śmiechu. Ciekawe tylko, co mój biedny
ojciec sobie pomyślał?
„Sam i ja
mierzyłyśmy prawie tyle samo, jednak przewyższała mnie o dwa centymetry.”
„Sam
przewyższała mnie o dwa centymetry” – tyle wystarczy.
„Mimo że nic
więcej nie dodałam moje znaczące spojrzenie wystarczyło, żeby w powietrzu
unosiło się nieme: "Znowu?"”
Przecinek
przed „moje”.
„Mój dom
znajduje się na końcu północnej części ulicy Railroad Ave W w Aurorze MN w
hrabstwie St. Louis.”
Czas, mylisz
czas.
„Jeśli nie wypiję
od rana trochę Espresso (przecinek) lepiej do mnie nie podchodzić. W każdym
razie mam wtedy dosyć niesympatyczny humor.”
Czas (na
przygodę~).
+ Od rana?
Od rana do wieczora, do popołudnia, do pierwszej, drugiej, trzeciej? Chyba
powinno być „z rana”.
„Jest to
mały sklepik spożywczy, urządzony w lekkim odcieniu kawowego brązu, a na
szyldzie widniały małe ziarenka kawy, kapusta i jagody.”
Wyjątkowo
zgubiłaś „którego” – „na którego szyldzie widniały małe ziarenka kawy, kapusta
i jagody”.
+ Bez
przecinka po „spożywczy”.
„Dino's
prowadzi drobna kobieta („podchodząca” by się przydało wstawić) pod
sześćdziesiątkę o imieniu Muriel. Jest sympatyczną osobą i dlatego nikt nie
naśmiewa się z tego szyldu. Pani Muriel często myli mnie ze swoją siostrzenicą
Jane, która ma dwadzieścia dziewięć lat,
urodziła się w Rosji, jest Gotką z niebieskimi włosami i piercingiem Venus
Bite. To bardzo miłe, że szesnastoletnia ruda Amerykanka, (bez przecinka)
urodzona w Chicago jest tak łudząco podobna do Rosjanki z niebieskimi włosami.”
Czas.
„Gdy
otworzyłyśmy drzwi, w środku rozległ się dzwonek. Były one masywne i same się
zamykały.”
To powinno
wyglądać tak:
„Dzwonek rozległy się, gdy otworzyłyśmy drzwi. Były one masywne i same się zamykały.”
„Dzwonek rozległy się, gdy otworzyłyśmy drzwi. Były one masywne i same się zamykały.”
+ to się
nazywa automatyczne zamykanie.
„Z tyłu
sklepu wyszła drobna, siwowłosa staruszka, (bez przecinka) ubrana w delikatny
sweterek w kolorze borówek i zielone spodnie z materiału.”
Nie żebym
się na modzie znał jakoś szczególnie, ale chyba wszystkie ubrania są z
materiału.
„W końcu zdecydował
się nie robić szopki i wyskoczył przez okno. Z tyłu sklepu wyszła drobna,
siwowłosa staruszka, ubrana w delikatny sweterek w kolorze borówek i zielone
spodnie z materiału.”
Oddzieliłbym
to akapitem.
„Czasami
brałyśmy coś też dla Cleo albo dla Jess
z którymi przyjaźniłam się już od przedszkola…”
Zgubiłaś
przecinek przed „z którymi”.
„Czasami
brałyśmy coś też dla Cleo albo dla Jess
z którymi przyjaźniłam się już od przedszkola,
jednak tym razem żadna z nich nie napisała, że ma na coś ochotę. Podczas
przyrządzania kaw, odpowiadałyśmy na pytania Pani Muriel. Zazwyczaj dotyczyły
one naszych rodziców, szkoły lub imprez, które odbywały się w mieście.”
Jest dużo
słów, którymi to „które” można zastąpić, np. „jakie” lub po prostu inaczej
sformułować.
„Sądzą, że
za tymi wszystkimi wypadkami stoją terroryści, albo jeszcze gorzej.”
Zbędny
przecinek (przed „albo”).
„Równowaga
musi trwać i dlatego istnieje i czerń i biel.”
Nadużyłaś
tych „i”. Poza tym przed „i biel” powinien pojawić się przecinek.
„No dziewczynki.”
Przecinek
przed „dziewczynki”.
„A poza tym
nie mogłam brać na poważnie wszystkiego, co starsza pani nam mówiła.
Wyciągnęłam telefon, kiedy usłyszałam cichy dźwięk sms.”
Oddzieliłbym
te dwa zdania akapitem. Do tego nie „sms”, ale „smsa” lub „esemsa”.
„Cleo
popędzała nas, żebyśmy się pośpieszyły.”
Masło
maślane maślani się.
„Akurat
wtedy drzwi gwałtownie się otworzyły, uderzając w moją dłoń, trzymającą karton.
A kawa przechyliła się i cała jej zawartość wylała się na mnie.
Krzyknęłam i upuściłam telefon, kubek i
torebkę na ziemię. Złapałam za rogi bluzki i zrzuciłam ją z siebie najszybciej
jak mogłam. Upadła na ziemię z mokrym plaśnięciem. Szybko wachlowałam dłonią miejsce, tuż nad
krawędzią mojego stanika, które już zaczynało robić się czerwone. Sam szybko
wyciągnęła chusteczkę z torby, wylała na nią zimną wodę i przycisnęła do mojej
klatki piersiowej.z”
Wszystko
opisane jest okropnie chaotycznie, co jedynie potwierdza to z dupy wzięte „z”.
Tak od razu
skóra jej poczerwieniała? Oparzyłaś się kiedykolwiek? Akurat miałem taki
przypadek z dwa tygodnie temu i w pierwszej chwili nie boli w ogóle (może jest
to spowodowane szokiem, nie wiem, przyznam, że się nie znam) i dopiero później
zaczyna piec, skóra robi się czerwona i tym podobne.
I czy bluzka
na pewno może upaść z mokrym plaśnięciem?
„Wylałam na
siebie gorącą kawę tylko po to, żeby zwrócić twoją uwagę Wasza Wysokość.”
Przecinek
przed „Wasza Wysokość”.
„Ale jeszcze
żadna nie paradowała przede mną w samym staniczku”
A tutaj zgubiłaś
kropkę.
„Znałam ten
kształt. W kształcie kółka, z dwoma łezkami w środku.”
Powtórzenie
(„kształt”/”kształcie”).
„Ja mówię na
to dwa anioły.”
Jeśli to
nazwa, powinnaś napisać to wielką literą.
Rozdział
pierwszy, część druga
„ Sam
zaparkowała samochód, akurat w chwili, gdy wybijał pierwszy dzwonek
oznaczający, że do lekcji zostało jeszcze pięć minut. W drodze do akademii
wyciągnęłam z torebki lusterko i upewniłam się, że nie widać śladów łez na
mojej twarzy. Cicha muzyka radio wciąż rozbrzmiewała w samochodzie, aby po
chwili ucichnąć, gdy Sam wcisnęła przycisk.”
Powtórzenie
(„samochód”/”samochodzie”).
+ Muzyka
może dobiegać z radia, a nie samo radio. Poza tym owe „radio” się odmienia.
„Zawsze
marzyłam, żeby się do niej dostać i uciec od tych wszystkich mięśniaków, Gotów
czy zwykłych (przecinek) bezmózgich królowych balu, które udawały, że są
naprawdę ' kimś'.”
Po co te
apostrofy?
„Kiedy
upchnęłam w niej swoją torbę ruszyłyśmy wraz z Sam wzdłuż korytarza do
kaplicy.”
Zgubiłaś
przecinek przed „ruszyłyśmy”.
+ „Do niej”
wydaje mi się bardziej pasować.
„Drzwi do
niej były wielkie (przecinek) w gotyckim stylu, z kratkowanym zabezpieczeniem
jak w niektórych kościołach.”
Wcale nie
wybiła pierwsza, heh.
„W ich
pobliżu kotłowali się pierwszoklasiści, którzy nadal byli nerwowi kiedy w całej
szkole rozlegał się komunikat z prośbą o przybycie do kaplicy.”
Zabrakło ci
przecinka przed „kiedy”, a skoro już o tym mowa, to użyłbym raczej innego
słowa. Może „po tym jak w całej szkole…” brzmi sensowniej?
„Jednak
najwyraźniej nie miała ochoty ze mną rozmawiać po tym co wydarzyło się pół
godziny wcześniej.”
A gdzie
przecinek przed „co”?
„Sam
uśmiechnęła się pod nosem z kpiną. - Panna Wszechwiedząca się zbliża!”
Zapomniałaś
to od siebie oddzielić.
„Czułam się
dziwnie, kiedy nadal jej nie spotkałam.”
Zbędne to
„nadal”.
„Założyli je
we wrześniu, w Nowym Jorku.”
A tu zbędny
przecinek.
„Na
korytarzu rozbrzmiał kolejny ostateczny komunikat: "Wszyscy uczniowe
proszeni się o niezwłoczne udanie się do kaplicy. "
Wymieniłyśmy
spojrzenia i ruszyłyśmy bez słowa do kaplicy.”
Po pierwsze
literówka (uczniowie), po drugie powtórzenie („kaplicy”).
+Proszeni
SĄ, nie SIĘ.
„Każdy
rocznik liczył sobie tylko czterdzieści osób, mieściliśmy się wygodnie w
kaplicy, na odpowiednich miejscach - czwarta i pierwsza z przodu, oddzielone
przejściem, a trzecia i druga z tyłu.”
Zbędny
przecinek (przed „na” i „oddzielone”).
„Chodziły
plotki, że uczyła się w szkole publicznej, ale błyskawicznie przystosowała się
do aksamitnej opaski, sztruksowych spódnic do kolan oraz eleganckiego sposobu
mówienia charakteryzujących dziewczęta z Holly's.”
Charakteryzującego,
a nie „charakteryzujących”.
„Mam dla was
bardzo interesującą nowinę i jestem pewna, że wyda wam się ona naprawdę godna
waszej uwagi…”
Powtórzenie
(„was”/”waszej”).
„…na
pierwszy rzut oka widać było podekscytowanie pani dziekan.”
Nazwałaś ją
tak już trzeci raz. Myślę, że nie obraziłaby się, gdybyś określiła ją
„kobietą”, „panią” ect.
„Mam również
przyjemność ogłosić, że w ciągu najbliższych tygodni w naszej szkole rozwijać
będzie się prawdopodobnie już wam znana, Organizacja Immortal Clan.”
Niepotrzebny
przecinek przed „Organizacja”.
„Ani ja, ani
moje przyjaciółki nie chciałyśmy być ' na topie ' i nie miałyśmy nic przeciwko,
zwłaszcza, że Rebecka była naprawdę w porządku.”
Mam dość
upominania cię o te apostrofy.
„Sam
podniosła wzrok znad magazynu kiedy poczuła ruch powietrza i rzuciła niechętne
spojrzenie plecom Rebecki.”
A gdzie
przecinek przed „kiedy”?
„Nie
przepadała za nią w to z wzajemnością, jednak obydwie strony próbowały tego nie
okazywać.”
Jakaś podła
literówka musiała ci się wkraść. Chodziło chyba o „za nią i to z wzajemnością”,
jak mniemam.
„Gdy
wychodziłam z kaplicy, poczułam zimne dreszcze. Odwróciłam się i spojrzałam na
postument (przecinek) wprost w ciemne
oczy Shashan. Wzdrygnęłam się i wybiegłam z kaplicy.”
Znowu ta
„kaplica”. Możesz zastąpić to chociażby „pomieszczeniem”, nie wiem.
Podsumowując:
4/20
Strony/gadżety
Tutaj nie ma
co się rozpisywać. Wszystko ładne i uporządkowane.
Osobiście
jedynie tego licznika wyświetleń nie lubię. Nie jest zbyt urokliwy, ale to już
winna blogspota.
Podsumowując:
10/10
Łącznie: 30
Ocena: Dopuszczający
Ech, nie spodziewałem się, że ocena będzie aż tak słaba. Chciałbym przeczytać więcej, żeby zmienić zdanie, ale to tylko zachcianka mojego zbyt miękkiego serca obawiającego się wyrzutów sumienia. Opis, jaki mi podesłałaś, był ciekawy. Ale sama widzisz, ile znalazło się błędów. Jeszcze młodziutka jesteś, można ci to wybaczyć i życzyć szczęścia. Myślę, że mimo wszystko (kiedy opanujesz interpunkcje, powtórzenia, zdania podrzędne, nauczysz się ładnych opisów, których nieco mi tutaj zabrakło, itp) napiszesz jeszcze coś, co mi się spodoba. Taką przynajmniej mam nadzieję.
Powodzenia. ♥
Pierwsza myśl po zobaczeniu nazwy mojego bloga w poście: Będzie źle.
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl po przeczytaniu oceny: Mogło być gorzej.
I właściwie jest to prawda. Jestem dosyć rozczarowana sobą i tymi błędami - ah, te przecinki... Postaram się je wszystkie poprawić, no i zostaje mi tylko wyjaśnienie niejasności:
- Nagłówek, jak i cały szablon nie powstał na moje zamówienie, o czym napisałam w informacjach. Miałam niezły problem z znalezieniem czegoś, co chociażby w minimalnym stopniu pasowało do mojego opowiadania. Wydaje mi się, że ze wszystkich szablonów, które ustawiłam u siebie, ten sprawuje się najlepiej.
Tytuł mojego bloga, to nie tytuł mojego opowiadania, jednak wiem, że również ma znaczenie. Wiem również, że znaczy on: "Niemożliwy do zrealizowania", chociaż moja definicja tego słowa jest trochę zdeformowana. Wymyśliłam sobie, że będzie to oznaczało coś w stylu: "Niemożliwe, że to się stało". Wiem, że kręcę i takiego wyjaśnienia w słowniku się nie znajdzie, jednak jestem trochę specyficzną osobą.
Co do treści: Nie jestem specjalistą w tych dziedzinach, prawdopodobnie większa część tego, co napisałam nie ma żadnego sensu, ale postaram się to jakoś poprawić.
Nie mam do końca jak skomentować prolog, ponieważ właściwie argumentów na ten temat nie posiadam. Muszę przyznać, że zbyt oryginalne to nie jest, ale jakoś zacząć musiałam. Poza tym, cała ta wiedza, którą miała narratorka w prologu, skąd ją posiadała i tak dalej, ma zostać wyjaśnione w kolejnych rozdziałach.
Dobra, to teraz ten "cudowny" rozdział pierwszy.
Starsza pani, owszem, była trochę szalona i chciałam to ukazać już po wyglądzie jej sklepu. Osobiście nie uważam się za osobę wielce inteligentną i nawet nie starałam się, żeby wypowiedzi kogokolwiek brzmiały mądrze. O tych Aniołach postanowiłam trochę powymyślać, skoro pani Muriel - starsza pani - miała lekkiego bzika, po prostu według mnie lepiej pasowało takie coś. To "niesamowite coś" , które miało nadejść, również było tylko jej wymysłem i właściwie nie było sensu, żeby zwracać na to uwagę. Gdybym chciała, żeby to miało znaczenie, bardziej bym to rozwinęła, ale chyba powinnam to zaznaczyć, żeby nie było na tym tle nieporozumień.
Uczucia uczuciami, ale czy to, że te dwie osoby, nie są aż tak, powiedzmy, wrażliwe z powodu stracenia bliskiej osoby, jest powodem, dla którego moja postać miałaby to olać? Może chciałam, żeby było jasne, jak blisko ze sobą były?
Może i w tym rozdziale zbytnio akcji, samej w sobie, nie było, ale nie od razu Rzym zbudowano.
Nikt nie każe komukolwiek doszukiwać się sensu w rozdziale drugim, ponieważ w pewnej chwili zaznaczyłam - a przynajmniej ja tak sądzę, ale może to dlatego, że dla mnie jest to raczej oczywiste - dziwne zachowanie uczniów oraz nauczycieli. Jednak nie od razu mogłam napisać: "Halo, oni są w jakimś transie i nie widzą w tym nic dziwnego, huh, jakie to dziwne". Wiem, że taka organizacja mało ma z tym wspólnego. O tym akurat dopiero będzie i naprawdę, nie mam żadnych pretensji o zaznaczenie tego faktu, bo jest to logiczny argument. Mam tylko nadzieję, że nie brzmię jak urażone dziecię.
Jessaminne nie jest szukana, ponieważ znajduje się już w sidle. Nie będę się nad tym rozwodzić, ale po co szukać osobę, którą ma się w garści? Powiem tylko, że szpiedzy mogą być wszędzie.
Charlene nie chce być popularna i tak dalej, ale jest, ponieważ dla tego również są powody. Może się mylę, ale najwięcej uwagi zwraca się na tych, którzy odstają od reszty, czyż nie? O tych emocjach nie mówię, ponieważ specjalnie wszystko zostało zaznaczone, aby zwrócić na to uwagę.
Sam, Sam, Sam. Lubię to imię. Nie nazywałam jej po nazwisku, ponieważ po prostu tego nie toleruję.
OdpowiedzUsuńOgółem Medan nie musi się zakrywać. Z tego co wiem, ale może się mylę, nie wszyscy wyznający tą religię muszą praktykować akurat ten zwyczaj. Co do jej ubioru: inspirowałam się ubraniem mojej znajomej, której BODY nie wyglądają jak "majtki połączone z bluzką", tylko ładnie leżą i wcale nie trzeba chodzić z dupą na wierzchu. Ale co ja tam wiem o modzie.
Jak już mówiłam, pani Muriel nie była przebranym Gandalfem, tylko po prostu dziwną staruszką z kotem. Nie miałam zamiaru poprzez nią prawić mądrości, które trzeba zapamiętać przez całe życie.
Błędów jest masa, przyznaję bez bicia, więc skomentuję tylko niektóre.
Oparzenie Charlie wystąpiło tak szybko, ponieważ ogółem nie tylko jej uczucia i myśli wariowały, ale również ciało się zmieniało. Tak, oparzyłam się kiedyś. A to, że nikt tego nie skomentował: "O Boże, co się z tobą dzieje, do szpitala natychmiast" coś znaczy. Po prostu wiedzieli, że nic jej nie będzie i rozumieli co się z nią działo. Trochę zagmatwane, czyż nie?
Co do tego noża - z tego co czytałam, można, ale może pomyliłam nazwę.
Z tym zapachem to możliwe, ale tylko w moim opowiadaniu, he he.
„Robiłam wszystko, żeby nie nazwać go po imieniu, ponieważ wtedy mogłam udawać, że to nie on cały czas mnie przed czymś ratował, a teraz wystawiał na pewną śmierć.” - To zdanie można zrozumieć po przeczytaniu rozdziałów - nie polecam - i przy okazji dowiedzieć, się kim on jest.
Ciesze się, że z tych wielu błędów wyszło aż dwa. Właściwie w trakcie czytania oceny myślałam, że nie załapię się nawet na tyle. Nie mam zamiaru zachęcać do czytania kolejnych rozdziałów, bo po co się męczyć? Albo się kogoś zainteresuje, albo nie.
Postaram się poprawić wszystkie błędy i pamiętać o tym. Dziękuję, za szczerą ocenę.
Pzdr
I tradycyjnie przepraszam za błędy, które na pewno w tym monologu występują.
A co do tej konfrontacji... XD - tak, naprawdę musiałam.
Poza tym, komentarze są dwa, ponieważ w jednym wszystko nie chciało się zmieścić... - po raz drugi mam ochotę napisać "XD"
To może się wtrącę, bo to w sumie ja - sprawdzając błędy Adverta - natrafiłem na owe body. I tak, wiem, co to body, ponieważ trzymam się z dziewczynami.
UsuńBody wygląda mniej więcej tak:
http://www.misterna.pl/zdjecia/59/021-cz-body-d.jpg
Co prawda są różne, z krótkim rękawem, z długim, z dekoltem lub bez, ale dół bez względu na wszystko wygląda tak samo.
Nie wiem, może pomyliłaś tę część garderoby z inną.
Och, ulżyło mi, kiedy usłyszałem, że ta staruszka to nie uosobienie twoich mądrości, a naprawdę jakaś szurnięta baba. Naprawdę.
UsuńRzeczywiście wiele rzeczy mogło wyjść z czasem, jednak opisywałem swoje aktualne odczucia.
Wiem, że z akcją warto chwilę poczekać, potrzymać czytelnika w napięciu, ale to trzymanie w napięciu również powinno być zachęcające i interesujące. Jak mówiłem brakowało trochę opisów, bohaterów mieliśmy przedstawionych na tacy, brakowało jakiegoś elementu zaskoczenia, rozumiesz o czym mówię, prawda? Suche fakty są nudne.
Chciałem coś jeszcze napisać... ale zapomniałem. W każdym razie cieszę się, że cię to nie zniechęciło.
+ Ech, nie musisz obchodzić się z moją oceną jak z jakąś porcelanową filiżanką. Dobrze chociaż, że w pewnych wypadkach wstawiłaś się za swoim opowiadaniem, bo krytyka krytyką, ale pamiętaj, że nigdy wszystkich nie zadowolisz. Wierzenie w swoje umiejętności nie równa się do bycia rozkapryszonym dzieckiem. Piszę to dlatego, że wydajesz się być mimo wszystko rozczarowana. Niekoniecznie sensownie.